PILNE!

Jestem Hanusia, przyszłam na świat dużo za wcześnie niż to planowała mama i do tego w bardzo nietypowy sposób, bo doszło do przebicia pęcherza płodowego przez spiralę, co wymusiło natychmiastową walkę o moje życie, ale muszę Ci powiedzieć, że ja zdecydowanie nie byłam w odpowiednim momencie do tego, aby się urodzić, a tym bardziej żeby umierać… 

Jeszcze przez tydzień po tym zdarzeniu życie moje i mamy wisiało na włosku i było podtrzymywane dzięki specjalistycznej aparaturze. Dłużej nie można było jednak czekać i w pewnym momencie zapadła decyzja o zakończeniu ciąży cesarskim cięciem. Wyciągnęli mnie z brzucha mamy całkowicie siną, niedotlenioną i niestety doszło do zamartwicy okołoporodowej.

Skrajny wcześniak - tak mnie nazwano, ale przecież nie tak miałam się nazywać! Niewiele dawano mi szans na przeżycie. Ważyłam troszkę ponad kilogram, a w inkubatorze leżałam samiuteńka przez miesiąc, po czym nagle przychodzi ktoś ubrany w biały fartuch i mówi mamie, że zdiagnozowano u mnie retinopatię 3 stopnia i bez pilnej operacji grozi mi trwała ślepota. Mama martwiła się bardzo, jak oni chcą zoperować siatkówkę w oczku wielkości jagody? Ale nie było wyjścia, okropną tragedią byłoby gdym nigdy nie mogła zobaczyć mojej kochanej mamusi, tatusia, rodzeństwa czy piękna otaczającego nas świata…

Nie minęło wiele czasu, a do mojego bagażu doświadczeń zły los dokładał co raz to więcej problemów, z którymi muszę się mierzyć, bo będąc już w domu nagle przestałam oddychać, znowu umierałam, niemal niezauważalnie i po cichu! Przeżyłam tylko dzięki nieprzerwanej reanimacji, aż do przyjazdu ratowników.

Jak by tego wszystkiego było mało to mam jeszcze czterokończynowe wzmożone napięcie mięśniowe. W skrócie mówiąc moje mięśnie się zacisnęły tak sztywno, że zostałam zakwalifikowana do ostrzykiwania toksyną botulinową, żeby chociaż trochę osłabić mięśnie, bym mogła się rozluźnić chociaż na chwilę! Musisz wiedzieć, że te skurcze powodują okropny ból, wyobraź sobie że zaciskasz zęby i napinasz całe ciało przez wiele minut, ba - wiele godzin! A gdy chcesz przestać, to się nie da!!!

Terapia i rehabilitacje to moje „być albo nie być”. Od tego zależy czy będę samodzielna czy na zawsze skazana na łaskę innych. Ilość refundowanych rehabilitacji jest niewystarczająca, abym mogła doznać w miarę normalnego dzieciństwa.
 
Moja choroba wymaga całodobowej opieki, leków, wizyt u specjalistów i wielu godzin rehabilitacji. Mam trójkę rodzeństwa. Rodzice robią co mogą, by zadbać o moją przyszłość. Nie są jednak w stanie opłacić mi wystarczającej ilości godzin rehabilitacji. Dlatego proszę, pomóż mi spełnić marzenie o normalności, o dzieciństwie, choćby tak prostej czynności jak bieganie z przyjaciółmi po placu zabaw. Błagam, daj mi szansę na dzieciństwo, bo nawet przez chwilę nie chcę być ciężarem dla innych.

​​​​​​​Bo najgorsze co może się stać, to brak stałej i systematycznej terapii, a to grozi problemami już do końca życia!

Aby do tego nie dopuścić, bardzo proszę o dobrowolną wpłatę, bo liczy się każdy grosz, a już symboliczne 19 zł to nawet godzina zajęć na turnusie rehabilitacyjnym!

PS. Ważne jest, by nie odkładać tej pomocy na później i pomagać jak najszybciej!

Hana Kata - Subkonto nr 102067302